Wbrew mojej woli przypięto mi łatkę pt. „karty po babci wróżce” – oczywiście te karty istnieją, natomiast tak naprawdę babcia niezbyt aktywnie wróżyła. Przedwojenne pokolenie nie umiało odnaleźć się w realiach PRL-u, babcia była utalentowana, życzliwa, lecz bardzo wycofana. Czytała karty dla nielicznych. Mama urodziła się w roku 1949, od wczesnych lat potrafiła dostrzegać rzeczy – swoiste dźwięki, które umykały pozostałym. Chciała żyć inaczej niż jej rodzice, jako dusza towarzystwa otwartością przyciągała ludzi jak magnes. Jej umiejętność nawiązywania relacji była niezrównana! Daleko mi do jej talentu i bycia duszą towarzystwa, ale jestem dumny, że przyswoiłem jej wrażliwość na ludzi i sytuacje, i że w życiu nic nie jest czarno-białe.
Chciałbym nadmienić, że to nieistotne czy karty są po babci lub mamie, czy po obcej osobie, czy nowe ze sklepu – mogą być pamiątką, ciekawostką, narzędziem, ale nigdy nie powinny być pretekstem. Notkę ilustrują talie kart, którymi posługiwała się moja mama, jej ulubione.