W pierwszych słowach bardzo dziękuję Pani Lidii za zgodę na publikację obrazu, że mogę napisać o nim kilka słów. Dziękuję tym mocniej, bo dla Niej to niezwykle osobisty portret. Skłonienie się do lekkiego uśmiechu mając złamane serce, to nie lada wyzwanie. Mimo, że już na etapie szkicu z natury otrzymałem swobodę twórczą, starałem się subtelnie spełnić wszystkie Jej oczekiwania. Tajemnica każdego portretu to nie tylko harmonia rysów twarzy, charakterystyczne cechy, lecz przede wszystkim wydobycie wewnętrznego światła modela. W portrecie Pani Lidii udało się uchwycić to wszystko. Niedawno powiedziała mi, że obraz w jakiś wręcz metafizyczny sposób pomógł Jej wyjść z depresji. Kilkumiesięczny proces tworzenia obrazu i oczekiwanie, a przede wszystkim rozmowa, są swoistą terapią. Pani Lidia po 39 latach małżeństwa nadal cierpi po stracie, ale odzyskała radość życia. Wszystkiego dobrego Pani Lidio! W podziękowaniu i sympatii kłaniam się nisko.