Wróżka Maria Lenormand z Paryża doradzała Napoleonowi Bonaparte i innym wielkim swej epoki, lecz nie była pierwszą nadworną wróżką na salonach Europy. Nie była również jedyną, która opracowała swój system wróżenia i karty. Polska epoki oświecenia, a ściślej mówiąc w owym czasie Warszawa, miała swoją słynną wróżkę kabalarkę – Lulierkę. Henrietta Zofia Lhullier była bliską krewną księdza Rostignac, Francuza, oraz księdza Józefa Puszeta de Puget, Polaka, kanonika wiślickiego, autora dzieła „O uszczęśliwieniu narodów”, a ponadto majętną wdową po Ludwiku Antonim Lhullier, nadwornym tapicerze i szambelanie Augusta III. Cytując źródła „piękność rozumna duchem i grzecznością, uczona słowem i w piśmie, miniatury malowała wprawnie, zdawały się żywym licem”. Bogata z domu, ale i po mężu miała zacne apanaże, a także majątki ziemskie nawet poza granicami Polski. W Warszawie zyskała reputację od najlepszej po najgorszą, bowiem żyjąc „na salonach” gdzie racjonalizm i mistycyzm funkcjonowały obok siebie, stykała się z tym, co ponadczasowe – bigoterią i plotką. Wiele złego o niej napisano – niestety dotychczas bywa to powtarzane; jakoby była „przechodnią kochanką” króla i jego brata, stręczycielką rozlicznych romansów, a jej urocza rokokowa kamieniczka przy Krakowskim Przedmieściu nr 371 (naprzeciwko ulicy Bednarskiej) była gniazdkiem wyuzdanych rendez-vous… Cóż z tego, że jesteśmy niewinni, skoro wzbudzamy w innych grzeszne pragnienie lub uczucie zawiści.
Prawda była inna, mniej barwna i zupełnie nieordynarna. W miarę jak Stanisław August Poniatowski zdobywał władzę, zaczynał zgłębiać nową dla siebie dziedzinę – wiedzę tajemną. Mimo swego wykształcenia (najpewniej dzięki niemu!) oraz racjonalnego podejścia do wielu spraw, zafascynowany był mistyką, wolnomularstwem, wiarą w przeznaczenie i wróżby. Relacja Króla Stasia z Panią Lhullier nie była zapewne romantyczna czy erotyczna, była to skomplikowana przyjaźń w swoistej zależności wiedzy i władzy. Król przydzielił swej wróżce sowitą pensję, podarował osobny domek w Łazienkach (mowa o zachowanym do dziś Ermitażu w Łazienkach Królewskich). Już samo to zaświadcza jak bardzo cenił Mamzel Luli, według samego Króla nabył owo „pustelniczne ustronie dla damy mistycznego ducha”.
Pani Lulia, tudzież zwana Mamzel Lull, chętnych na „losu czytanie i czarowanie” miała wielu, wspomnieć tylko całą rodzinę królewską czy księżną Izabelę Czartoryską. Pozostając w kontaktach z Marie Thérèse Rodet Geoffrin, mając jej rekomendację, zyskiwała zagranicznych odbiorców swego wróżenia. Od 1782 roku pojawiała się u niej po porady słynna śpiewaczka Caterina Bonafini, jak również Joachim Albertini, nadworny dyrektor muzyczny.
Król wielokroć skłaniał się ku radom wróżki, szczególnie w dziedzinie kultury i sztuki. Jej karty i system wróżenia – zwany systemem wróżenia Lulierki, okazywał się niezwykle trafny. Pozyskane informacje niewątpliwie przyczyniły się do niekwestionowanej artystyczno-intelektualnej spuścizny jaką Król Staś pozostawił po sobie.
Powszechnie wierzono, że przyszłość Polski w ogromnej mierze zależała od decyzji Najjaśniejszego Pana – nie była to jednak prawda! Sztab doradców politycznych – z ich własnymi ciemnymi zagmatwanymi powiązaniami – postarał się, by Król w kluczowym dla Ojczyzny czasie, przestróg i rad kart Lulierki nie wysłuchał… Wszyscy znamy tragiczny koniec królestwa!
Przetrwała pamięć o Lulierce – kabalarce warszawskiej. Już za życia stała się legendą swych czasów, choć barwa legendy daleka jest od pierwotnej czy rzeczywistej. Szacowna Dama kres życia spędziła w otoczeniu zaufanych i oddanych, a niejedną pannę pokojową nauczyła wróżenia i wyposażyła w pokaźny posag. Miała również przysposobioną wychowanicę, która była anonimowym podrzutkiem, mimo to kochała dziecko jak swoje. Pani Lhullier dożyła sędziwego wieku, co na owe czasy nie zdarzało się często. Zmarła 22 grudnia 1802 roku. Spoczęła na warszawskich Powązkach, w katakumbach, gdzie niemal nieczytelne epitafium głosi:
„D.O.M.
TU LEŻĄ ZWŁOKI W.P. ZOFJI Z PUSZETOW LULLIER
URODZONA R.1716 D.21 MAYA K(…)A WIELU CNOTY
SZCZEGÓLNIEY MIŁOSIERDZIEM Y (…) WSPOMAGANIEM UBOGICH
DO OSTAT(…)EGO MOMENTU ŻYCIA ZA(…)CZYCONA,
Z ŻALEM CIE(…)PIĄCEY LUDZKOŚCI PO CHREŚCIAŃSKU B(…)
ŻYCIA,W W(…)RSZAWIE ZAKOŃCZYŁA R. 1802. 22 GRUDNIA.
PRZECHODZĄCY WESTCHNIEY ZA NIĄ DO BOGA PROSI O TO
P(…)CIEL KTÓRY PRZEZ WDZIĘCZNOŚĆ TAKO(…) DLA NIEJ
PAMIĄTKĘ POŚWIĘCA”
Przy okazji tej notki nie mogę nie wspomnieć – Zarząd Cmentarza Powązkowskiego i Fundacji Stare Powązki, powołanej cyt. „z myślą o pielęgnowaniu i promowaniu unikatowej, również w skali europejskiej, wartości historycznej i artystycznej Cmentarza – panteonu ponad dwustuletniej przeszłości Warszawy oraz jej mieszkańców.” bez słowa refleksji przyjął w 2007 odcyfrowaną przeze mnie inskrypcję, nie był zainteresowany ufundowaniem tablicy godnej miejsca i osoby. Od 20 lat nic się nie zmieniło na korzyść w zakresie konserwacji pozostałości tablicy*, a na niekorzyść zmieniło się wiele!
*Warto wspomnieć, że pierwsza tablica została skradziona już na początku XIX wieku. Obecnie widoczne marmurowe pozostałości pochodzą z II-połowy XIX wieku. Tekst inskrypcji jest pierwotny, pochodzi z roku 1802. Symbolami (…) oznaczyłem niewidoczne litery.